Jeżeli czytaliście inne moje recenzje, zauważycie pewną prawidłowość: moje poszukiwanie nowych doświadczeń. Uwielbiam gdy rzeczy są nietypowe, nowe, inne lub dziwne, pod warunkiem, że mogą prowadzić do nowych erotycznych doznań. A żel Clitoral Arousal firmy Intome idealnie pasuje do tego opisu.
Na opakowaniu piszą, że „zwiększa intensywność doznań w trakcie intymnych chwil”. Nie jest to najprecyzyjniejszy opis. Wiecie, nakładałam na moje intymne miejsca różne substancje, takie jak balsam tygrysi, ale nigdy nie miałam odwagi, żeby sięgnąć po jedną z tych tubek w sex-shopie. Widziałam je tam, ale szczerze zawsze myślałam o tym jak o oszustwie, albo że ich działanie będzie niezauważalne. Ale jako oddana recenzentka postanowiłam poddać ten żel bardzo dokładnym testom.
Produkt jest w małym kartonowym pudełku, które zawiera tylko tubkę. Pudełko jest proste i nowoczesne, z zaledwie kilkoma fioletowymi i różowymi plamami jako ozdobą. Uważam, że jest bardzo ładnie zaprojektowane, w sposób, który nie krzyczy od razu: produkt erotyczny. Dzięki temu nie będzie się rzucać w oczy przypadkowym gościom. Nie ma żadnych instrukcji, tylko tekst na opakowaniu. Zgodnie z opisem, żel można używać jako substancji pobudzającej na zewnętrznej części genitaliów, a więc w przypadku kobiet na łechtaczce. Ma sprawić, że skóra będzie bardziej wrażliwa. Ostrzegają też, żeby najpierw przetestować niewielką ilość żelu na przedramieniu, aby sprawdzić czy nie ma reakcji uczuleniowej. Sam żel jest przezroczysty i nie ma zapachu, nie licząc lekko chemicznej woni, którą tego rodzaju produkty zawsze mają. Nie zawiera żadnych substancji zapachowych. To dobra wiadomość dla osób wrażliwych, takich jak ja.
No i zrobiłam test na przedramieniu, nie zauważyłam żadnych dziwnych reakcji, więc poszłam prosto do sypialni, aby przetestować żel, jak piszą na opakowaniu, na moich zewnętrznych genitaliach. Trochę oszukiwałam, czytając seksowne opowiadanie, aby wprowadzić się w nastrój. Przygotowałam też kilka wibratorów na wszelki wypadek. Naniosłam porządną ilość żelu na swoją łechtaczkę i skórę wokół. Dobrze go wtarłam i czekałam. Założyłam, że chwilę potrwa zanim żel zacznie działać. Po minucie lub dwóch dotknęłam się ponownie, tylko żeby sprawdzić czy cokolwiek uległo zmianie. Wrażenie było tak zaskakująco dobre, że zaczęłam pocierać. I pocierać. I pocierać. I zanim się zorientowałam, doprowadziłam się do orgazmu samym palcem. To było takie wyjątkowe, odmienne i przyjemne wrażenie, że nie mogłam się powstrzymać. Chociaż normalnie nigdy nie używam samych palców. Przecież mam ogromną kolekcję zabawek erotycznych, po co miałabym to robić? Ale to jak na mnie podziałał żel, sprawiło, że nie miała wyboru.
Chciałam jeszcze dodać jedną rzecz. Przetestowałam ten produkt tylko raz, ponieważ głównym składnikiem żelu jest gliceryna, na którą kilka razy w przeszłości kiepsko zareagowałam. Nie zawsze się tak dzieje, ale zawsze jest takie ryzyko. A ja nie chciałam ryzykować bardziej niż to było konieczne. Tym razem nic złego się nie stało a ja naprawdę się cieszę, że miałam to okazję przeżyć.
Pozwólcie więc, że napiszę jasno i wyraźnie: podniecający żel do łechtaczki od Intome przerósł moje oczekiwania. Spodziewałam się odrobinę większej wrażliwości, ale okazało się, że działanie jest tak spektakularne, że nie mogłam oderwać od siebie rąk. Produkt działa. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Jestem całkowicie przekonana, że może pomóc komuś, kto ma problemy, żeby się podniecić. Ja testowałam go w samotności, ale jestem pewna, że razem z drugą osobą działanie byłoby równie spektakularne. Więc jak widzicie czasami opłaca się interesować dziwnymi nowymi produktami.